Ewa – wspaniała Kobieta – żona fajnego gościa, Maćka, i mama trzech synów. Chociaż zawodowo swoje kroki kierowała w stronę fizjoterapii (skończyła ten kierunek na wrocławskim AWF-ie), to życie zweryfikowało jej plany i została fotografem. Zajmuje się głównie fotografią ślubną i rodzinną. Jest osobą bardzo sentymentalną i wrażliwą, dlatego jej pasją jest tworzenie cennych pamiątek również dla innych, w postaci zdjęć.
Jest też liderem w Kościele, co sprawia, że zajmuje on wysoką pozycję na liście jej rodzinnych priorytetów. Jest zachwycona tym, jak niesamowicie może zmienić się ludzkie życie tylko (albo aż) dlatego, że pozwolimy Bogu działać.
Z Ewą miałam ogromną przyjemność pracować już kilka razy. Profesjonalistka w każdym calu. Dokładna, słowna, z ogromnym wyczuciem podchodząca do klienta i jego potrzeb. Wszelkie namiary na nią znajdziecie na stronie: www.fotarto.pl.
Edyta Skorupska: W jaki sposób spędzasz wolny czas?
Ewa Burak: Lubię spędzać czas z ludźmi. To w relacjach najbardziej odpoczywam. A czasem po prostu spędzam czas z moimi chłopakami w domu. Leżymy na kanapie i oglądamy coś wspólnie albo gramy w piłkę nożną :) A jak już mam hiperdużo czasu, to przeglądam Pinteresta i zastanawiam się, co by tu w domu poprzestawiać, przearanżować i zmienić.
E.S: Na czym polega Twoja praca? Skąd wziął się pomysł na to, co robisz?
E.B.: Moja praca polega na tym, że czasem wychodzę na zlecenie, na zdjęcia (to jest ta przyjemniejsza część), a później spędzam dłuuuugie godziny przed komputerem, obrabiając zdjęcia i projektując albumy – no dobra, tę część też całkiem lubię ;)
Wszystko zaczęło się od małej myśli, małego marzenia, żeby robić coś, co będzie mi dawało satysfakcję, pozwoli zarabiać pieniądze, ale jednocześnie nie zamknie mnie na tzw. etacie. Z ogromnym wsparciem mojego męża zaczęłam te marzenia wcielać w życie, kiedy pojawił się na świecie nasz pierwszy syn. Mając tego małego człowieka pod opieką, zrozumiałam, że chcę być w domu jak najwięcej, a jednocześnie chcę też robić coś dla siebie i się realizować. I udało się!!!
Chociaż praca w domu (bo jednak większa jej cześć tutaj się skupia) nie jest tak cukierkowa i łatwa, jak to sobie wyobrażałam, to nie zamieniłabym jej chyba na nic innego, póki co!

E.S: Czy uprawiasz jakiś sport?
E.B.: Zawsze byłam bardzo aktywna! Skończyłam Akademię Wychowania Fizycznego :) Jednak od kilku lat mam taki „moment” w życiu, że tej aktywności jest dużo mniej. Był okres, że nie było jej praktycznie wcale. Od jakiegoś czasu jednak staram się biegać, a jak już nie ogarniam czasowo, to chociaż włączam sobie muzykę i… tańczę :) Jeśli chodzi o sport, to jednak moją słabą stroną jest regularność.
E.S: Jak wyglądają Twoje poranki? Czym rożni się zwykły dzień od weekendów?
E.B.: Moje poranki skupione są głównie na ogarnianiu naszych chłopaków i przygotowaniu ich do szkoły i przedszkola. Później siadam z kawą i spisuję sobie listę zadań na cały dzień. Uwielbiam robić wszelkiego rodzaju listy!
Jeśli chodzi o weekendy, to dla większości ludzi jest to czas odpoczynku od pracy i różnych zadań, natomiast dla mnie i dla całej naszej rodziny weekendy są bardziej aktywne. Ja czasem wychodzę na zlecenia, ale głównie skupiamy się na spotykaniu z ludźmi.
Niedziela to dla nas czas, kiedy większość dnia spędzamy w kościele. Jesteśmy zaangażowani w przygotowywanie niedzielnych spotkań, a po skończonym nabożeństwie próbujemy nagadać się z jak największą liczbą ludzi ;) Nierzadko też niedzielne popołudnia spędzamy z przyjaciółmi.
Ogólnie w tygodniu i w weekendy mamy dużo spotkań, a codziennym pytaniem naszych dzieci jest „Czy ktoś do nas przychodzi albo czy my do kogoś idziemy?”. Kochamy być z ludźmi i naszym dzieciom się to udziela.
Chociaż praca w domu nie jest tak cukierkowa i łatwa, jak to sobie wyobrażałam, to nie zamieniłabym jej chyba na nic innego, póki co!
E.S: Opisz swoje ulubione posiłki (może to coś domowego, szarlotka babci albo danie w jakiejś ulubionej knajpce).
E.B.: Przepadam za pesto (dowolny rodzaj) z makaronem. Moim ukochanym smakiem jest czosnek podduszony na oliwie, do tego szparagi, rukola… Do pełni kulinarnego szczęścia wystarczą jeszcze pieczone jabłka z cynamonem i kruszonką. Zresztą chętnie zjem wszystko, co ma albo czosnek, albo cynamon :)
E.S: Czy dbasz o zdrowie? Czy dobre nawyki żywieniowe/życiowe są dla Ciebie ważne?
E.B: Odkąd urodziły się moje dzieci, zaczęłam bardziej świadomie zajmować się tematem naszego zdrowia – tym, co jest dla nas korzystne, a co nie, jakie wybierać produkty i czym się leczyć. Zauważyłam jednak, że te starania skupiłam głównie na rodzinie, a mniej myślałam o sobie. Niestety zaczęłam odczuwać tego konsekwencje, dlatego od kilku miesięcy zajęłam się sobą. Zrobiłam kilka badań i zaczęłam podróż w stronę lepszego samopoczucia.
Dbam o to, co jem, jak jem i ile jem. Wiem, co mi służy, a co szkodzi. Dbam o swoje zdrowie bardziej niż kiedykolwiek, bo wiem, że moje ciało ma służyć nie tylko mnie!
E.S: Czy na co dzień gotujesz zdrowo? Jakie kolory pożywienia królują w Twojej kuchni?
E.B.: Powiem tak – staram się gotować zdrowo. Wiem, że dla każdego to pojęcie znaczy coś innego, ale na tyle, na ile ja rozumiem zdrowe odżywianie, wychodzi mi to chyba nie najgorzej.
Zdarzają mi się oczywiście chwile słabości albo takiego zmęczenia, że sięgam po półprodukty czy te mniej zdrowe, ale szybkie dania. Staram się, żeby takich momentów było mniej, ale też nie wyrzucam sobie, że jestem złą matką, dając dzieciom frytki albo kupne pierogi.
Co do kolorów dań, to przewaga różnych kolorów zazwyczaj związana jest z sezonem na określone warzywa. Staram się jeść sezonowe, świeże produkty.

E.S: Czy lubisz i czy jadasz słodycze? Co sądzisz o uzależnieniu od cukru – jak jest w Twoim życiu?
E.B.: Słodycze… myślałam, że nigdy nie będę w stanie bez nich żyć. Kocham w każdej postaci. No ale przyszedł moment, żeby się z tym tematem rozprawić i udało się, chociaż absolutnie nie było to łatwe. Myślałam, że nie jest możliwe być w miejscu, gdzie będzie stała przede mną czekolada albo ptasie mleczko, a ja dam radę się oprzeć.
Chyba już przebiłam ten sufit, ale absolutnie się zgadzam, że uzależnienie od słodyczy jest realnym problemem i w moim przypadku nie ma czegoś takiego jak „tylko troszeczkę, a później powiem sobie dość”. Ja chyba nie mam tak silnej woli ;) U mnie jest wszystko albo nic! Chciałabym pozostać na etapie „nic” w temacie słodyczy.
E.S: Co sądzisz o modzie na „zdrowe gotowanie”?
E.B.: Cieszę się, że przyszła taka moda. Że świadomość rośnie i coraz więcej jest możliwości zakupu zdrowych, lepszych produktów. Jedyny problem, jaki widzę, to niespójność niektórych informacji. No ale pewnie nie u wszystkich da się zastosować jedną i tę samą strategię…
Odkąd urodziły się moje dzieci, zaczęłam bardziej świadomie zajmować się tematem naszego zdrowia – tym, co jest dla nas korzystne, a co nie, jakie wybierać produkty i czym się leczyć. (…) Dbam o to, co jem, jak jem i ile jem. Wiem, co mi służy, a co szkodzi. Dbam o swoje zdrowie bardziej niż kiedykolwiek, bo wiem, że moje ciało ma służyć nie tylko mnie!
E.S: Czy masz do polecenia jakieś swoje odkrycia: mam na myśli zdrowe kosmetyki, ciuchy lub inne rzeczy, które wytwarzane są w małych manufakturach i mają wysoką jakość?
E.B.: W tej chwili chyba nie mam takich rzeczy.
E.S: Z czym kojarzy Ci się kolor zielony?
E.B.: Z wiosną ;) To moja ukochana pora roku. Też z nadzieją, oczekiwaniem i czymś dobrym.

E.S: Jakie książki czytasz?
E.B.: Takie o życiu, czyli tzw. „poradniki”. Nie mam czasu ani potrzeby czytać powieści, to nie moja bajka. Ja lubię książki z konkretną treścią, z konkretnym przesłaniem. Lubię te, które pomagają mi w rozwiązaniu jakiegoś problemu, które mnie poszerzają i rozwijają. Śmieję się czasem, że ja jestem prosta dziewczyna, która potrzebuje prostych treści.
Dla mnie jedną z takich książek jest Biblia. Odpowiada na wszystkie wymienione wcześniej potrzeby. Konkretny Bóg, konkretne przesłanie, konkretne odpowiedzi. Życiowe i realne! Tak jak lubię!
E.S: Co Cię inspiruje w życiu?
E.B.: Ludzie i ich prawdziwe historie :) Szczególnie inspirują mnie kobiety, które przekroczyły granice strachu, niepewności, własnego komfortu. Które nie osiadają na laurach, tylko napierają do przodu z odwagą, ale zostają przy tym autentyczne.
Inspirują mnie kobiety, które potrafią wzmacniać inne kobiety bez poczucia, że im to ujmuje. Kobiety, które są świadome swoich niedoskonałości, ale też pewne swojej tożsamości.
Być może dla kogoś zabrzmi to dziwnie albo nierealnie, ale inspiruje mnie też sam Bóg! On, który działa we mnie, mówi do mnie, zachęca do działania, wzmacnia w chwilach zwątpienia. Bóg, który działa w konkretnych ludziach i naprawdę zmienia życie! Mając świadomość tego, co już zrobił z moim życiem, jestem zachęcona do pójścia dalej z oczekiwaniem, co jeszcze może się wydarzyć.
E.S: Za co chcesz sobie podziękować?
E.B.: Za to, że umiem zauważyć to, co dobre we mnie. Oczywiście łatwiej jest widzieć niedoskonałości, ale cieszę się, że nauczyłam się też dostrzegać te dobre cechy.
E.S: Czy jest coś ważnego w Twoim życiu czym chciałabyś się podzielić z innymi kobietami? Jakaś jedna, mocna rzecz?
E.B.: Chyba to, o czym wspomniałam, że wzmocnienie innych nie sprawia, że jesteśmy słabsze. Że pomoc i dowartościowanie np. innej kobiety nie odejmuje nam wartości. I z drugiej strony – nie musimy się wozić na tym, że ktoś w czymś niedomaga, bo to z kolei nie sprawia, że jesteśmy lepsze! Czyjeś słabości nie powinny być powodem naszego lepszego samopoczucia.
E.S: Czy jest jakaś kobieta, którą chciałabyś zaprosić do kolejnej rozmowy przy zielonym stole?
E.B.: Moja kochana Pastorowa Agnieszka Piątkowska :)
Inspirują mnie kobiety, które potrafią wzmacniać inne kobiety bez poczucia, że im to ujmuje. Kobiety, które są świadome swoich niedoskonałości, ale też pewne swojej tożsamości.
Rozmowy przy Zielonym Stole
To miejsce spotkań dla kobiet w życiu których pasja przeplata się z pracą,
a praca jest pasją! Będzie inspirująco, zielono, twórczo, zdrowo i radośnie.

Chcesz dostawać informacje o kolejnych rozmowach?
