Agatę poznałam na wieczorku pierniczkowym u naszej wspólnej znajomej – Marysi. Nie było dużo czasu na rozmowę, ponieważ otaczała nas grupka wałkujących i lukrujących dzieci, dla których co chwilę dorabiałyśmy ciasto piernikowe. Lubię Jej blog: kuchniawformie – na którym znajdziecie nie tylko przepisy.
Agata Anioł przez 10 lat zawodowo była związana z agencją reklamową, gdzie zarządzała zarówno zespołami, jak i projektami. Chętnie dzieli się wiedzą prowadząc zajęcia w Wyższej Szkole Bankowej i Wyższej Szkole Handlowej na studiach podyplomowych z zakresu kreowania marki i prowadzenia projektów e-commerce. Pasjonatka podróży i promotorka dobrej kuchni. Od 4 lat zajmuje się gastronomią. Doradza restauracjom jako niezależny konsultant oraz organizuje wrocławską edycję Restaurant Week i Fine Dining Week.
Edyta Skorupska: W jaki sposób spędzasz wolny czas?
Agata Anioł: Moje ciało i umysł najlepiej odpoczywają na łonie natury. Dlatego zdecydowanie wolę urokliwe agroturystyki niż hotele. Natura wywołuje u mnie spokój, którego czasem mi brakuje. Dużo podróżuję, to jedna z moich ulubionych form spędzania czasu. Do tego dochodzą spotkania (a także wspomniane podróże) z przyjaciółmi, od czego powinnam zacząć. Nie wyobrażam sobie życia bez nich.
E.S: Na czym polega Twoja praca?
A.A.: Na początku roku sama zadałam sobie to pytanie. Kiedyś było łatwiej mi na nie odpowiedzieć, gdyż pracowałam w agencji reklamowej i miałam przypisane stanowisko. Cztery lata temu wyszłam jednak ze strefy komfortu i swoje drogi zawodowe skierowałam w kierunku pasji.
Po 10 latach pracy decyzja ta nie była łatwa, ale chciałam spróbować swoich sił i spełnić marzenie. Otworzyłam restaurację, zarządzałam kilkoma restauracjami, aż doszłam do tego momentu, w którym mogę powiedzieć, że promuję dobrą kuchnię. Przede wszystkim odpowiadam za organizację we Wrocławiu kulinarnych festiwali, m.in. Restaurant Week i Fine Dining Week.
Prowadzę również konsultacje w restauracjach, pomagam też przy ich otwarciu.
Hobbystycznie prowadzę warsztaty kulinarne i piszę przepisy na zlecenie. Czasem jestem wykładowcą i prowadzę zajęcia na studiach podyplomowych. Wszystko to przyszło naturalnie do mnie samo, gdy postanowiłam zostawić restaurację ze wspólnikiem i podążać własną drogą. Łączę teraz pasję (kulinaria) i doświadczenie w zarządzaniu.
E.S: Czy uprawiasz jakiś sport?
A.A.: Chciałabym odpowiedzieć twierdząco na to pytanie, ale byłoby to nieco naciągane ;) Uwielbiam pływać i czasem pływam w grupie pod okiem trenera. Na basenie czuję się jak ryba w wodzie i pomimo wysiłku czuję, że moje ciało się regeneruje.
E.S: Jak wyglądają Twoje poranki? Czym rożni się zwykły dzień od weekendów?
A.A.: Mam ten komfort, że pracuję w domu, więc jeśli nie mam umówionych porannych spotkań, poranki wyglądają każdego dnia podobnie. Zaczynam dzień od wypicia kubka ciepłej wody z cytryną. Później koniecznie śniadanie. Śniadanie jest dla mnie najważniejsze, z przyjemnością je celebruję i dlatego częściej można mnie spotkać na śniadaniu w restauracji, niż na lunchu.
Moje ciało i umysł najlepiej odpoczywają na łonie natury. (…) Natura wywołuje u mnie spokój, którego czasem mi brakuje.
E.S: Opisz swoje ulubione posiłki (może to coś domowego, szarlotka babci albo danie w jakiejś ulubionej knajpce).
A.A.: Jak wspomniałam, sporo podróżuję. I zawsze gdy wracam, tęsknię za comfort foodem. Marzę o dobrym chlebie (choćby z masłem), jajku na miękko, wiejskim twarogu i pomidorze prosto z krzaka.
Z racji tego, co robię zawodowo, stosunkowo często jadam w restauracji. Zachwycam się nieoczywistymi smakami i połączeniami, teksturami. Wiem jednak, że nic nie zastąpi dobrego, domowego jedzenia.
E.S: Czy dbasz o zdrowie? Czy dobre nawyki żywieniowe/życiowe są dla Ciebie ważne?
A.A.: Jestem bardzo świadoma tego, co jest dla mnie dobre. Ze względów zdrowotnych od ponad 13 lat jestem na diecie o niskim indeksie glikemicznym. To nauczyło mnie być uważniejszą. Czytam składy produktów, kupuję żywność nieprzetworzoną i zazwyczaj wybieram produkty lokalne i sezonowe.
Od lat bliska jest mi idea slow foodu. Zanim jeszcze to zaczęło być modne, byłam członkinią wrocławskiego convivium Slow Food.
U mnie w domu zawsze jadło się dobrze i celebrowało chwile przy stole. Dziadkowie mieli pole, rodzice później mieli działkę, więc dobre produkty były na wyciągnięcie ręki.
E.S: Czy na co dzień gotujesz zdrowo? Jakie kolory pożywienia królują w Twojej kuchni?
A.A.: Gotuję zdrowo dla siebie. Boję się używać słowa „zdrowe”, bo to, co jest zdrowe dla mnie, dla innych wcale nie musi takie być. I na odwrót. Tak jak banany. Część twierdzi, że te dojrzałe są zdecydowanie zdrowsze. Na pewno nie dla mnie, zdecydowanie bardziej wskazane są te niedojrzałe.
Wracając do pytania, na co dzień gotuję dobrze dla siebie. Popełniam czasem błędy, nawet w pełni świadomie. Znam już swój organizm i jego reakcję. Od jakiegoś czasu ograniczam spożycie mięsa, więc jest sporo warzyw w mojej diecie.
E.S: Czy lubisz i czy jadasz słodycze? Co sądzisz o uzależnieniu od cukru – jak jest w Twoim życiu?
A.A.: Cukru nie jem od kilkunastu lat. Dla mnie deserem jest kawa z mlekiem. Naturalna słodycz mleka jest dla mnie w pełni wystarczająca. Gdy mam ochotę na coś słodkiego, jem małą łyżeczkę masła orzechowego i chęć od razu mija.
Piekę czasem coś dla siebie z użyciem erytrolu (lub ksylitolu). Nie ufam im jednak do końca. Są stosunkowe nowe i nie wiem, jakie będą efekty i badania za kilkanaście lat. Ta ostrożność wynika z mojego doświadczenia. Kilkanaście lat temu wiedza lekarzy była znikoma. Jako substytut cukru zalecano mi wówczas fruktozę. Teraz zmagam się dodatkowo z insulinoopornością, w której jak wiadomo, fruktoza jest wrogiem.
E.S: Co sądzisz o modzie na „zdrowe gotowanie”?
A.A.: Nie ulegam za bardzo modzie… ale trochę jednak ulegam, nie oszukujmy się. Zachłysnęłam się bowiem swego czasu nasionami chia (mamy przecież rodzimy len!), olejem kokosowym (jakbyśmy mało mieli własnych olejów) czy awokado (polecam dokument „Rotten” na Netfliexie). Na szczęście wszystkie te „zauroczenia” nie trwały bardzo długo. Na ogół wybieram produkty, które są lokalne. Takie, które jadła moja babcia. Wierzę, że będą one dla mnie dobre.
Z drugiej strony jestem przerażona. Natłok informacji (często sprzecznych) sprawia, że trudno podjąć dobrą drogę. To, co teraz uznaje się za „zdrowe” za chwilę już przestaje takie być. Dlatego kieruję się umiarem i rozsądkiem.
Natłok informacji (często sprzecznych) sprawia, że trudno podjąć dobrą drogę. To, co teraz uznaje się za „zdrowe” za chwilę już przestaje takie być. Dlatego kieruję się umiarem i rozsądkiem.
E.S: Czy masz do polecenia jakieś swoje odkrycia: mam na myśli zdrowe kosmetyki, ciuchy, lub inne rzeczy, które wytwarzane są w małych manufakturach i mają wysoką jakość?
A.A.: Najładniejsze ubrania mam z… second handu :) Zdecydowanie bardziej naturalny skład ma dla mnie większe znaczenie, niż metka. Lubię to poczucie, gdy wiem, że rzeczy maja drugie życie. To też powód, dla których można mnie spotkać na targach staroci, skąd przygarniam porcelanę, z której wszystko smakuje lepiej!
Z kosmetycznych naturalnych odkryć na pewno mogę polecić dolnośląską markę Umami, stworzoną przez panią doktor. Są tak naturalne, że można je jeść. Obecnie testuję kosmetyki Mokosh.
E.S: Z czym kojarzy Ci się kolor zielony?
A.A.: Z łąką. Spokojem, niezakłóconą harmonią. Z trawą i odpoczynkiem. Z życiem.
E.S: Jakie książki czytasz?
A.A.: W tej kwestii bywam monotonna. Zwykle są to książki kulinarne i około kulinarne. Czytam i przeglądam je namiętnie. W tej kwestii jestem niereformowalna i wersje elektroniczne mnie nie satysfakcjonują.
Obecnie przy łóżku leży książka: „Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko”. Już ją kończę i polecam każdemu
E.S: Co Cię inspiruje w życiu?
A.A.: Ludzie i podróże. To dla mnie źródło energii i inspiracji.
E.S: Za co chcesz sobie podziękować?
A.A.: Za odwagę. Że potrafiłam zmienić swoje życie o 180 stopni.
Za szacunek, do samej siebie i do innych.
E.S: Czy jest coś ważnego w Twoim życiu czym chciałabyś się podzielić z innymi kobietami? Jakaś jedna, mocna rzecz?
A.A.: Wartości. Cokolwiek w życiu robicie, kierujcie się nimi.
E.S: Czy jest jakaś kobieta, którą chciałabyś zaprosić do kolejnej rozmowy przy zielonym stole?
A.A.: A można kilka? :)
Maria Nowak-Szabat, która cenię za wewnętrzny spokój i konsekwencję w swoim działaniu
Maja Żak, czyli Pani z Warzywniaka, która kieruje się wspaniałymi wartościami i swoją energią zaraża wszystkich
Cokolwiek w życiu robicie, kierujcie się wartościami.
Chcesz dostawać informacje o kolejnych rozmowach?
Rozmowy przy Zielonym Stole
To miejsce spotkań dla kobiet w życiu których pasja przeplata się z pracą,
a praca jest pasją! Będzie inspirująco, zielono, twórczo, zdrowo i radośnie.