Ma na imię Mana i pomaga budować biznesy, w oparciu o rozwój marki osobistej.

Wymyśla, projektuje, słucha, doradza, tworzy.

Na swoich warsztatach dzieli się wiedzą, doświadczeniem, pomysłami i inspiracjami. Z Nią stworzysz strategię Twojej marki osobistej i zbudujesz plan działania oparty na wartościach, umiejętnościach i realnych do wykonania celach.

Na co dzień projektuje logo, strony www oraz całe identyfikacje wizualne firm.

Firma jest jak człowiek.

Powinna mieć charakter, mądrze mówić, dobrze wyglądać i spełniać marzenia. Firma musi mieć markę, która budzi zaufanie. Tą marką jesteś Ty.

Edyta Skorupska: W jaki sposób spędzasz wolny czas?

Mana Stoch: Wolny czas to wolność, a wolność to tylko w lesie! Ja dosłownie się WYPROWADZAM do lasu. Gdy mam chwilkę wyprowadzam się na spacer do drzew niedaleko domu, a gdy mam okazję urwać się na dłużej wyjeżdżam na wieś. Las mnie wycisza, szum drzew działa jak kołysanka na zapracowany mózg, a zapach mnie po prostu zniewala.

 

E.S: Na czym polega Twoja praca? Skąd wziął się pomysł na to, co robisz?

M.S.: Jestem graficzką z misją. Uczę przedsiębiorców jak budować i prowadzić firmę w oparciu o markę osobistą. Prowadzę warsztaty dla startupów, projektuję logo i strony internetowe.

Skąd pomysł? Gdy byłam dzieckiem chciałam być nauczycielką, malarką i pisarką. Od zawsze czułam misję przekazywania wiedzy bo nie potrafiłam jej zachować tylko dla siebie. Niestety po kilku klasach spędzonych jako dziecko w tradycyjnym systemie edukacji wiedziałam, że szkoła nie jest moim miejscem na ziemi. Z różnych przyczyn wbiłam sobie do głowy, że muszę mieć solidny zawód i porzuciłam dziecięce marzenia o przekazywaniu wiedzy czy artystycznych zawodach.

W kolejnych latach byłam prawnikiem, bankowcem, kadrową, head hunterem, managerem zespołu marketingowego. Co 3-4 lata zmieniałam pracę, branże bo cały czas było mi w tych miejscach niewygodnie, źle i było coraz gorzej.

Na 40 urodziny postanowiłam zrobić sobie szalony prezent – zapisałam się do rocznej szkoły dla grafików. Postanowiłam spełnić swoje marzenie i zostać kimś, o kim zawsze marzyłam. A potem już nie pozwoliłam się wymknąć temu marzeniu :) Dzisiaj jestem projektantką identyfikacji wizualnych i stron internetowych, niezłą copywriterką, a wiedzę i zdobyte doświadczenie przekazuję innym na warsztatach, które prowadzę. W czerwcu będę dyplomowanym trenerem biznesu. Mam 45 lat, spełniłam dziecięce marzenia i jestem w końcu u siebie :)

E.S: Czy uprawiasz jakiś sport?

M.S.: To trudne pytanie bo ja jestem z tych co mówią, że naprawdę coś robią gdy to robią a nie zdarza im się robić. Ze sportem u mnie jest tak, że jak się zajawię na bieganie po lesie, to biegam. Gdy boli mnie kręgosłup lub mam wszystkiego dość, ćwiczę jogę do bólu. Jak zaczynam mieć zadyszkę, ćwiczę kardio. Jak napada śnieg, jeżdżę na nartach. Gdy poczuję wiosnę, wsiadam na rower. Jak ciepła woda w lecie, to uczę się pływać kraulem. Jeżdżę w rajdach rowerowych na orientacje, w tym roku startowałam w masowym Hunt Runie.

Co mam powiedzieć? Sporty uprawiam cały rok, ale nie ma w tym niestety systematyczności. Natomiast nie męczę siebie za to. No czasem nie da się robić wszystkiego na wysokiej poprzeczce.

 

E.S: Jak wyglądają Twoje poranki? Czym rożni się zwykły dzień od weekendów?

M.S.: Idealny poranek w tygodniu to pobudka o 7, szklanka ciepłej wody, prysznic, medytacja, chwila na rozruch, ale w międzyczasie robię jeszcze śniadanie do szkoły dla syna, puszczam pralkę, wietrzę dom i ogarniam co nieogarnięte :) Mój mózg potrzebuje około godziny, żeby zacząć pracować na pełnych obrotach, więc tak się smęcę z konta w kąt i robię te wszystkie rzeczy na połowie świadomości. A potem kawa i do pracy!

W weekend rano nie robię nic prócz wysypiania się – jestem absolutnym śpiochem i wszyscy o tym wiedzą, dlatego domownicy nie ryzykują życia i nie budzą mnie przed 10 :)

Gdy mam chwilkę wyprowadzam się na spacer do drzew niedaleko domu, a gdy mam okazję urwać się na dłużej wyjeżdżam na wieś. Las mnie wycisza, szum drzew działa jak kołysanka na zapracowany mózg, a zapach mnie po prostu zniewala.

E.S: Ulubione posiłki?

M.S.: Ja uwielbiam wszystko co ktoś dla mnie przygotuje. Uwielbiam jeść w restauracjach, kocham odwiedzać gotujących przyjaciół. Ponieważ na co dzień staram się nie jeść glutenu, w restauracjach czasem sobie odpuszczam i zamawiam makarony.

Ulubione śniadanie – jajka na miękko. Obiad – placki ziemniaczane dosłownie ze wszystkim. Kolacja – nie jem, ale za to ciasta domowe pożeram brytfankami! Ale prawdziwą ucztą dla mnie jest sushi! Przy nim tracę kontrolę i staję się żarłokiem.

 

E.S: Czy dbasz o zdrowie? Czy dobre nawyki żywieniowe/życiowe są dla Ciebie ważne?

M.S.: Tak staram się pamiętać o tym co mi szkodzi i co jest dla mnie dobre zarówno w posiłkach jak i w życiu. Idealnie byłoby każdego dnia jeść zdrowo (dla mnie to jedzenie bez glutenu, laktozy i czekolady), ćwiczyć i dbać o sobie i bliskich na 120%. Ale nie będę tutaj malować trawy na zielono! Jestem pracoholikiem i zdarza mi się, że zapominam o świecie gdy pracuję. I wtedy nie jem, nie piję wody, nie ćwiczę i rodzina też dostaje „obiady na szybko”. Natomiast dość szybko wyrywam się z tego odrętwienia i wtedy z przyjemnością wyciskam świeże soki dla domowników, piekę chleb i domowe ciasta bez glutenu. Jestem chyba normalna?

A! Mój syn ma mi za złe, że nie kupuję sklepowych słodyczy, pepsi i czipsów. Mówi że w normalnych domach jego kolegów je się takie rzeczy. No widać jednak nie jestem normalna :)

 

E.S: Czy na co dzień gotujesz zdrowo? Jakie kolory pożywienia królują w Twojej kuchni?

M.S.: Odpowiem tak: staram się gotować zdrowo to co lubi moja rodzina. Dlatego na przykład, ja jem kaszę z warzywami, a moje chłopaki kaszę z warzywami i mięsem. Uwielbiam zupy przez cały rok bo one rozwiązują wiele moich kuchennych dylematów i są pyszne i zdrowe.

E.S: Czy lubisz i czy jadasz słodycze? Co sądzisz o uzależnieniu od cukru – jak jest w Twoim życiu?

M.S.: Kto mnie zna ten wie, że „słodycze” to moje drugie imię! Oczywiście, że jem słodycze, bo one mnie uszczęśliwiają! Przez całe życie namiętnie i bezkrytycznie przyswajałam wszystko co miało cukier i czekoladę. Ważniejsze były od obiadu i śniadania i obecne w każdej diecie, gdy chciałam zrzucić parę kilo. Już widzę jak się wszystkim włosy jeżą na głowie :)

Tak było, ale od kilku lat stale eliminuję słodycze sklepowe z menu i im mniej ich jem tym mniej mi smakują. Muszę powiedzieć, że niektóre ciastka i czekolady smakują obrzydliwie. Nie wiem, jak kilka lat temu mogłam się ślinić na ich widok. Zaczęłam piec ciasta, wypiekamy w domu gofry i kombinuję domowe desery.

Jem coś słodkiego codziennie, czasem dwa razy dziennie dlatego staram się używać miodu lub stewii zamiast cukru, ale przyznaję, że biały cukier też mam w kuchennych specyfikach. Myślę że dwie łyżeczki cukru dziennie i szczypta soli jeszcze nikogo nie zabiły :)

 

E.S: Co sądzisz o modzie na „zdrowe gotowanie”?

M.S.: To nie powinna być moda, ale podstawa naszego życia. A zdrowe produkty powinny być dostępne ogólnie w sklepach. Koniec kropka.

Zamiast zaawansowanej chemii w szkole powinny być warsztaty, które nauczą dzieci i młodzież zdrowego żywienia. W ramach lekcji chemii pokażą, ile jest sztucznych składników jest w konkretnych produktach spożywczych – ale na zasadzie „eksperyment – dowód”. Będą piętnować firmy, które masowo produkują szkodliwe jedzenia. A dzieciaki zrobią już swoje jak w domu powiedzą, że nie chcą tego jeść i dlaczego. Rodzice przestaną kupować. Firma przestanie produkować.

Sama byłam świadkiem jak mój 3 letni synek wyciągał przy kasie z koszyka babci czekoladę w supermarkecie i mówił z dziecięcym oburzeniem: „Babciu ja nie mogę jeść czekolady. Jestem na nią uczulony. Wiesz, nie kupuj jej!” Ja prosiłam o to miesiącami. Jedna sytuacja z 3-latkiem załatwiła sprawę na zawsze.

Staram się pamiętać o tym co mi szkodzi i co jest dla mnie dobre zarówno w posiłkach jak i w życiu.

E.S: Czy masz do polecenia jakieś swoje odkrycia: mam na myśli zdrowe kosmetyki, ciuchy, lub inne rzeczy, które wytwarzane są w małych manufakturach i mają wysoką jakość?

M.S: Ja namiętnie używam olejków z Manufaktury mydła oraz mydła borowinowego do odnowy biologicznej Tołpy. Przetestowałam na ludziach z mojej rodziny – nie uczula, nawilża i koi.

 

E.S: Z czym kojarzy Ci się kolor zielony?

M.S.: Z lasem, wielką łąką i błękitnym niebem. Z wolnością!

 

E.S: Jakie książki czytasz?

M.S.: Takie, które porywają mnie z tego świata w inną rzeczywistość. Wtedy odpoczywam.

Kocham fantasy i całą serię Koło czasu Jordana. To jak ten pan pozwala dojrzewać postaciom i jaki nadaje im charakter po prostu mnie zniewala. 3 tomy >Hiperiona Dana Simmonsa odrywały mnie od ziemi. Nie mogłam się doczekać kiedy skończę pracę, wrócę do domu i zniknę pod kocem z książką.

Dla równowagi, żeby nie odlecieć w inny świat zupełnie, lubię czytać w temacie „minimalizm – być tu i teraz.”

Czytam oczywiście też książki z mojej branży, bo uwielbiam inspirujących ludzi. Ostatnia książka jaka otworzyła nową ścieżkę w mojej głowie to „Porozmawiajmy o komunikacji” Piotra Buckiego.

Jak widać więcej czytam „zdrowych” książek, niż używam „eko kosmetyków” :)

 

E.S:Co Cię inspiruje w życiu?

M.S.: Ludzie i podróże. To są moje dwie największe wartości i inspiracje w życiu. Celowo nie piszę „inspirujący ludzie” i „dalekie podróże” bo to nie jest prawda. Czasem inspirują mnie zupełnie zwyczajni ludzie i podróż na własnych nogach do lasu w Tyńcu.

Ważne są podróże i dobrzy ludzie, którzy wnoszą małe i wielkie rzeczy do mojego życia.

 

E.S: Za co chcesz sobie podziękować?

M.S.: Za to, że czasem bez zastanowienia i analizowania za i przeciw idę w kierunku obranego celu. To poszerza moje możliwości i tłumi strach przed nowym. Po prostu nie odpuszczam i działam. Za to Ci Mana dziękuje :)

 

E.S: Czy jest coś ważnego w Twoim życiu czym chciałabyś się podzielić z innymi kobietami? Jakaś jedna, mocna rzecz?

M.S.: Ważna jest dla mnie równowaga we wszystkim co robię. Teraz są powszechne kobiece zrywy do wolności, do działania, do realizacji siebie. Ważne jest byśmy się trzymały razem i wspierały, ale równie ważne jest byśmy nie zapominały o mężczyznach. Oni są naprawdę fajni :) Szanujmy się. Pozwólmy by wsparciem byli dla nas zarówno kobiety, mężczyźni, rodzice, a nawet nasze dzieci. Rozmawiajmy ze wszystkimi co jest dla nas ważne, bo oni mogą się tego po prostu nie domyślić.

 

E.S: Czy jest jakaś kobieta, którą chciałabyś zaprosić do kolejnej rozmowy przy zielonym stole?

M.S.: Moja przyjaciółka Dorota Słotwińska. Ona jest niesamowita! Przy niej zielony stół zakwitnie.

Ważne są podróże i dobrzy ludzie, którzy wnoszą małe i wielkie rzeczy do mojego życia.

Rozmowy przy Zielonym Stole

To miejsce spotkań dla kobiet w życiu których pasja przeplata się z pracą,
a praca jest pasją! Będzie inspirująco, zielono, twórczo, zdrowo i radośnie.

Chcesz dostawać informacje o kolejnych rozmowach?