Do mojego zielonego stołu zaprosiłam kobietę niezwykłą – ogromną pasjonatkę swojego zawodu z sercem na dłoni. Przedstawiam serdecznie Aleksandrę Dojs, która tak pisze o sobie:
„Logopedia jest nie tyko moim powołaniem, pasją, ale również misją. Pracuję w Poradni Logopedycznej jako neurologopeda kliniczny z pacjentami z afazją, którzy przeszli udar mózgu. Większość pacjentów stanowią osoby leczone ortodontycznie oraz ortognatycznie, które przyjmuję w prywatnej praktyce. W przypadku wszystkich pacjentów opieram się na ich potencjale i indywidualnych potrzebach terapeutycznych. Zawsze stawiam na całościowe podejście do osoby.
W pracy kieruję się zasadami odpowiedzialności za drugą osobę do momentu zakończenia terapii oraz uczciwości zawodowej, którą rozumiem jako towarzyszenie w sytuacjach, w których posiadam kompetencje i wiedzę i w których mogę podjąć się właściwych działań terapeutycznych. Stawiam na właściwą komunikację słowną, która buduje, co jest szczególnie ważne zwłaszcza u pacjentów pozostających w procesach terapeutycznych dotyczących ich życia psychicznego.
To dla mnie wielka przyjemność i przywilej bycia dla drugiej osoby, a jednocześnie nieustanna motywacja do osobistego rozwoju”.
Edyta Skorupska: W jaki sposób spędzasz wolny czas?
Aleksandra Dojs: Wolny czas jest pełny muzyki zarówno tej w wykonaniu Celine Dion, Beaty Bednarz, jak i uwielbienia z zespołem TGD. Zakładam słuchawki i przenoszę się myślami w różne miejsca. Ostatnio wróciłam do systematycznego czytania książek, które pozwalają mi się „wysprzęglić”.
E.S: Na czym polega Twoja praca?
A.D.: Jestem szczęściarą, bo praca wybrała mnie sama. Jeszcze w czasach liceum byłam w ośrodku dla dzieci, które wymagały intensywnej pracy terapeutycznej. Po przekroczeniu drzwi gabinetu logopedycznego wiedziałam, że to jest moje powołanie zawodowe. Mogę powiedzieć, że nie pracuję, lecz z pasją wykonuję „koronkową” pracę z mięśniami jamy ustnej.
Od 19 lat fascynuję się logopedią ortodontyczną. Moimi pacjentami są osoby z zaburzeniami zgryzowymi, dysfunkcjami stawu skroniowo-żuchwowego oraz wymagające działań ortognatyczno-operacyjnych. Współpracuję z wybitnymi specjalistami z dziedziny ortodoncji, chirurgii szczękowej, rehabilitacji stomatologicznej, laryngologii oraz psychologii. Jestem zdania, że interdyscyplinarne podejście do pacjenta pozwala skrócić proces leczenia ortodontycznego i dać trwałe zmiany zgryzowe.
E.S: Czy uprawiasz jakiś sport?
A.D.: Niestety nie uprawiam z uwagi na okresowe nasilanie się zaburzeń rytmu serca, które intensyfikują się przy dłużej trwającym wysiłku. Staram się jednak być aktywną. Jeżeli to tylko możliwe, rezygnuję z komunikacji miejskiej na rzecz spaceru.
Chętnie gram w badmintona, spaceruję w pobliskim parku. Jestem miłośniczką jazdy na rowerze, a skrycie marzę o jeździe na motorze.
E.S: Jak wyglądają Twoje poranki? Czym rożni się zwykły dzień od weekendów?
A.D.: Poranki mojej pięcioosobowej rodziny są zorganizowane i mają swój rytm. Staram się zachować spokój, aby każdy z nas miał dobry start i był właściwie wyposażony na cały dzień. Dość często jednak są zbyt pospieszne, co owocuje gubieniem się w działaniach. Biegnę wtedy do szkoły, zapominając o śniadaniu, kluczu czy stroju na wf.
W weekendy sycimy się swoją obecnością i wspólnym czasem, który jest pełen rozmów, czytania książek oraz długich spacerów. Przygotowujemy wspólnie ulubione posiłki z podziałem na role:) Lubimy wykorzystywać kreatywnie czas.
Dbam o zdrowie w sposób świadomy, przemyślany i zgodny z potrzebami mojego organizmu. Od kiedy odkryłam korzeń wcześniejszych trudności żywieniowych, mogę powiedzieć, że dobre nawyki żywieniowe stały się dla mnie priorytetem.
E.S: Opisz swoje ulubione posiłki (może to coś domowego, szarlotka babci albo danie w jakiejś ulubionej knajpce).
A.D.: Moje ulubione posiłki koncentrują się wokół gęstych zup (pomidorowa, fasolowa i ogórkowa) z dużą ilością warzyw, kaszy jaglanej oraz mięsa. Mogę je jeść codziennie. Przepadam też za surówkami z dodatkiem prażonych ziaren słonecznika, dyni, przyprawionych ulubioną czubrycą zieloną i dobrym olejem. Bardzo dobrze sycą i regulują pracę jelit.
Nie mogę oprzeć się humusom z fasoli, ciecierzycy oraz kalafiora. Chętnie wracam do sałatki mojego dziadka Jana, który był kucharzem-garmażerem. Bardzo szybko można ją przygotować z pomocą dzieci. Zawiera pokrojone w plastry ziemniaki gotowane w mundurkach, ogórki świeże i kiszone oraz cebulę. Skrapiam ją sokiem z cytryny, doprawiam pieprzem i solą oraz olejem. Dobrze smakuje z kotletem rybnym, z ciecierzycy czy sadzonymi jajami.
E.S: Czy dbasz o zdrowie? Czy dobre nawyki żywieniowe/życiowe są dla Ciebie ważne?
A.D.: Dbam o zdrowie w sposób świadomy, przemyślany i zgodny z potrzebami mojego organizmu. Od kiedy odkryłam korzeń wcześniejszych trudności żywieniowych, mogę powiedzieć, że dobre nawyki żywieniowe stały się dla mnie priorytetem. Wcześniej myślałam jedynie o utracie zbędnych kilogramów (pozbyłam się 31,5 kg, będąc pod opieką dietetyka klinicznego) i utrzymaniu wagi, nie wiążąc ich ze świadomym odżywianiem.
E.S: Czy na co dzień gotujesz zdrowo? Jakie kolory pożywienia królują w Twojej kuchni?
A.D.: Staram się, ale różnie mi to wychodzi z uwagi na różne i często odmienne gusta kulinarne moich najbliższych. Próbuję ograniczać lub zastępować niektóre składniki bardziej odżywczymi lub przyjaznymi. Sprawdzam skład produktu i wybieram te, które są dla moich bliskich jakościowo najlepsze. Im bardziej potrawy kolorowe i bogate smakowo, tym lepiej. Z zielonych potraw najbardziej lubię surówki, zupę ogórkową i gotowany brokuł, a z akcentem czerwonym faszerowaną paprykę, pomidory z mozzarellą i bazylią oraz zupę pomidorową z kuleczkami mięsnymi i brukselką.
E.S: Czy lubisz i czy jadasz słodycze? Co sądzisz o uzależnieniu od cukru – jak jest w Twoim życiu?
A.D.: Przepadam za słodyczami od zawsze. W moim domu rodzinnym królowały pod postacią wypiekanych ciast oraz własnoręcznie przygotowywanych przez mamę deserów, np. krówki. Obecnie podchodzę do nich z dystansem. Wybieram słodycz świeżych owoców, z których uwielbiam jabłka, czereśnie, pomarańcze, maliny oraz banany. Słodycze zastępują mi migdały, orzechy nerkowca, suszone figi i daktyle.
Obserwuję u siebie jednak pewną prawidłowość. W momentach obciążenia emocjonalnego, przeciążenia pracą i nieregularnego odpoczynku próbuję zapełnić wszelki deficyt niezdrowymi przegryzkami, produktami z pszenicą oraz cukrem pod różnymi postaciami.
Do niedawna cukier był dla mnie odpowiedzią na różne stany wewnętrzne i mogę śmiało powiedzieć, że lekiem na całe zło… :))))))
E.S: Co sądzisz o modzie na „zdrowe gotowanie”?
A.D.: Jeżeli pozostaje tylko na etapie mody, to myślę, że nie może przynieść zmian w postaci świadomości czy nawyków. Ważne jest wzrastanie i ugruntowanie zdobytej wiedzy, a to wymaga pójścia o krok dalej, wejścia w proces, aby powstały właściwe przyzwyczajenia.
Przepadam za słodyczami od zawsze, obecnie podchodzę do nich z dystansem. Wybieram słodycz świeżych owoców. Słodycze zastępują mi migdały, orzechy nerkowca, suszone figi i daktyle.
E.S: 10. Czy masz do polecenia jakieś swoje odkrycia…?
A.D.: Pewnie, że mam:) Do moich faworytów ubraniowych, którzy stawiają na jakość w składzie i jakości ubrań, należą KORTAS i NIOSKA. Pozwalają mi być sobą, jeżeli chodzi o styl, i zapewniają komfort noszenia. Wyróżnia je intensywna kolorystyka i bogactwo rodzajów ubrań.
Smacznie i zdrowo jem w MANUFAKTURZE BEZGLUTENOWEJ. Cenię ich sałatki z dodatkiem dipów i prażonych ziaren. Plusem jest dla mnie również możliwość dostarczenia ich do miejsc, w których pracuję.
E.S: Z czym kojarzy Ci się kolor zielony?
A.D.: Moje skojarzenia z kolorem zielonym idą w stronę limonki, szklanych kolczyków oraz kredki do oczu.
E.S: Jakie książki czytasz?
A.D.: Książki są dla mnie bardzo ważne i od najmłodszych lat miały duży wpływ na moje życie. Wybór gatunku jest uzależniony od osobistej sytuacji, w jakiej znajduję się w danym momencie.
Przepadam za książkami biograficznymi oraz prawdziwymi historiami, np. tymi, które opisuje Anna Herbich w „Dziewczynach z Powstania”. Przeczytałam wszystkie książki Moniki Szwai, delektując się lekkim piórem i barwnymi opisami. Polecam je wszystkim kobietom, które potrzebują zrelaksować się szybko i skutecznie:)
Do równie ważnych dla mnie książek należą te, które pogłębiają i rozszerzają moją wiedzę zawodową.
Poradniki chrześcijańskie stanowią ważny element mojego czytelniczego życia. Często wracam do pozycji autorstwa Kennetha E. Hagina, który mówił do mojego serca, zwłaszcza w tych trudniejszych sytuacjach, pozostających dla mnie sporym wyzwaniem.
E.S: Co Cię inspiruje w życiu?
A.D.: Inspiracje mają dla mnie niejedno imię. Są te wyjątkowe, bo związane ze spotkaniami z ludźmi. One zawsze rozciągają i popychają mnie do zmian. Niejednokrotnie wyprowadzają mnie ze strefy komfortu ku nowym zadaniom i celom. Pozwalają mi zobaczyć się w nieznanej dotąd perspektywie. Są często zaskoczeniem, ale i odpowiedzią na bardzo osobiste pytania.
Często inspiracje do konkretnych potrzeb-wyzwań w dziedzinach, w których nie mam wiedzy czy też pomysłu na wykonanie – od makijażu przez potrawy po aranżację wnętrza – znajduję na różnych portalach internetowych.
E.S: Za co chcesz sobie podziękować?
A.D.: Trudne pytanie, bo jakoś nie pomyślałam, że mogę wobec siebie być wdzięczna. Dziękuję sobie za cierpliwość, zwłaszcza w obliczu trudniejszych wyzwań, i wytrwałość w dążeniu do tych celów, które z początku wydawały się nie do osiągnięcia. Najbardziej jestem dumna z tego, że pozwoliłam sobie być NIEIDEALNĄ, pozostawiając za sobą perfekcjonizm, odrzucenie i porównywanie. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie Miłość Tego, który nadał wartość każdej chwili mojego życia, czyniąc mnie WYJĄTKOWĄ.
E.S: Czy jest coś ważnego w Twoim życiu czym chciałabyś się podzielić z innymi kobietami? Jakaś jedna, mocna rzecz?
A.D.: W moim życiu relacje z innymi stanowiły wielkie wyzwanie i często kończyły się ucieczką i zamknięciem w sobie. Funkcjonowałam w swoim odczuciu jak autsajder połączony z kotem dachowcem. Wobec innych często nazywałam tak siebie, usprawiedliwiając różne zachowania. W domu rodzinnym zestawiano mnie z innymi i lepszymi. W tej ocenie byłam gorsza i niewystarczająca. To jeszcze bardziej zamknęło mnie na relacje z innymi. Przez różne aktywności zaczęłam dążyć do pokazania bliskim i sobie, kim jestem naprawdę. Chciałam zasłużyć na miłość i uznanie, ale zamiast tego doświadczałam odrzucenia i kolejnych zranień. Nie miałam pomysłu na własne życie, ale Bóg go miał. 27 lat temu zainterweniował w moje życie przez osobę, po której bym się tego nigdy nie spodziewała.
To stało się pewną regułą w moim życiu, że zmiany dla mojego życia przychodzą przez relacje – tę najważniejszą z Bogiem, a w bliższej kolejności z mężem i dziećmi oraz przyjaciółką. Uważam, że spotkania z innymi nigdy nie są przypadkiem, ale bardzo często konkretną okazją i odpowiedzią dla nas. Możemy być wsparciem dla innych i towarzyszyć im w trudniejszych momentach, sami doświadczając wewnętrznego uzdrowienia.
E.S: Czy jest jakaś kobieta, którą chciałabyś zaprosić do kolejnej rozmowy przy zielonym stole?
A.D.: Trudny wybór, bo mam na myśli aż dwie WYJĄTKOWE kobiety Bożego wpływu, ale sercem wybieram moją WYBITNĄ POD KAŻDYM WZGLĘDEM przyjaciółkę Agnieszkę Zalas, bez której nie byłabym w tym miejscu, w którym jestem teraz.
Uważam, że spotkania z innymi nigdy nie są przypadkiem, ale bardzo często konkretną okazją i odpowiedzią dla nas. Możemy być wsparciem dla innych i towarzyszyć im w trudniejszych momentach, sami doświadczając wewnętrznego uzdrowienia.
Rozmowy przy Zielonym Stole
To miejsce spotkań dla kobiet w życiu których pasja przeplata się z pracą,
a praca jest pasją! Będzie inspirująco, zielono, twórczo, zdrowo i radośnie.